Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w wielu miejscowościach budowano szkoły. Tak się działo także w naszym powiecie. Poniżej zamieszczamy informację o trudnych początkach szkoły w Sobieniach-Jeziorach.
Gazeta Powiatu Garwolińskiego, 1933 nr 1
Poświęcenie gmachu szkolnego w Sob.-Jeziorach
Od zarania odzyskania niepodległości nurtowała w społeczeństwie tutejszym myśl budowy szkoły takiej, któraby zapewnia dziatwie szkolnej, zamieszkałej w obwodzie, obejmującym niemal połowę całej gminy, korzystne warunki pracy i hygjeny. Budowa została podjęta już w roku 1921. Powzięto wówczas uchwały na zbieranie specjalnego podatku, który został rozłożony na poszczególne wioski i ściągany przez sołtysów. Równocześnie zakupiono i zalasowano dwa wagony wapna, gdyż zanosiło się na budynek murowany.
Budowa jednak została rozbita, w pierwszym rzędzie przez złą wolę jednostek, które czyniły ze szkoły argument agitacyjny, wyborczy, zarówno do samorządu miejscowego, jak i do ciał ustawodawczych. Pieniądze zebrane uległy dewaluacji albo w kieszeni u sołtysów albo w Kasie gminnej, tak że po waloryzacji znalazło się ich tylko 4000 zł i to na zaległych podatkach (byłe władze gminne czyniły w ten sposób ulgi podatkowe niektórym płatnikom, oczywiście koszem funduszu szkolnego). Budowa szkoły wobec tego została pogrzebana na długo, a władze b. gminne zbywały szkolnych „natrętów” krótko: „Niema pieniędzy”. Na szczęście zło nie trwa wiecznie i u nas musiało ustąpić, zmieniły się władze gminne i te umiały poszukać funduszów na szkolnictwo i to w czasie największej depresji gospodarczej.
Co więcej, musiały się uzbroić w upór i silną wolę, by przemóc resztki wpływów na społeczeństwo, po władzach, które ustąpiły a które w obronie swego 10-letniego snu i trawienia, rozpoczęły formalną walkę z akcją budowy. Niestety dobra myśl zwyciężyła i ci panowie zostali, trawieni żółcią nienawiści do wszystkich i wszystkiego, co nowe i dobre.
Tempo pracy nad budową było iście amerykańskie, nie minęły 4 miesiące od założenia fundamentów, a już odbył się poświęcenie części gmachu, złożonej z 4 sal szkolnych, korytarza i klatki schodowej. Dzień 8 października, w którym odbyło się poświęcenie był wielką manifestacją miejscowego społeczeństwa na rzecz budowy szkoły. O godzinie 10 rano, odbyło się uroczyste nabożeństwo w kościele parafialnym, w którem wzięli udział wszystkie szkoły w gminie z nauczycielstwem, członkowie Rady Gminnej i Komitetu budowy szkoły, oraz ludność okoliczna. Na uroczystość przybyli: p. Starosta powiatowy Bieńkiewicz, p. Inspektor szkolny Krall, p. Inspektor samorządu gminnego p. Komendecki, p. Zaleski i p. Bogusz członkowie Wydziału Powiatowego i p. ref. kult. ośw. Żółkoś. Z kościoła wyruszył pochód z orkiestrą na czele do nowego gmachu, gdzie p. starosta dokonał przecięcia wstęgi, a ks. proboszcze Zaremba poświęcenia izb. Następnie nastąpiła wspólna fotografja, a w międzyczasie produkcje dzieci szkolnych. Po skończeniu uroczystości wszyscy udali się na wspólny obiad, urządzony staraniem Rady Gminnej w kancelarii gminy. Nastrój w czasie obiadu był bardzo serdeczny.
Przemawiali p. starosta Bieńkiewicz, p. insp. szk. Krall, ks. prob. Zaremba, p. Zalewski, p. Budyta, p. hr. Jezierski, kilku radnych i kier. szkoły p. Kępkowicz.- We wszystkich przemówieniach przewijało się: „chcieć to móc”, podkreślano zrozumienia dla szkoły społeczeństwa, rady gminnej i jej przodowników w osobach hr. Jezierskiego, wójta p. Kasprzaka i sekretarza gminy p. Pielata, jak i kilku radnych, którzy nie szczędzili czasu i pracy, wkładając do budowy szkoły wiele wysiłków. K.S.
Wyzwolenie, 16 sierpnia 1936, nr 33
Czas wejrzeć w gospodarkę gminy Sobienie-Jeziory.
Latem 1932 r. Zarząd Gminy Sobienie-Jeziory przystąpił do budowy budynku szkolnego w osadzie Sobienie-Jeziory, nie posiadając ani zatwierdzonych planów, ani zezwolenia władz na budowę. Roboty były prowadzone w dość szybkiem tempie pod nadzorem i kierownictwem sekretarza gminy, p. Pielata, który uważa się za specjalistę nie tylko od robienia wyborów do rad gromadzkich i gminnych, lecz i do budowy budynków, nawet szkolnych. Późną jesienią tegoż roku oddano budynek do użytku szkoły, a nauczyciele i dzieci szkolne swemi płucami osuszali wilgoć. Ogólnie twierdzono, że budowa domu była wykonana jako „tandeta”. Rezultaty takiej budowy okazały się w skutkach wprost fatalne; grosz publiczny został wyrzucony prawie daremnie. Już jesienią 1935 roku w jednej sali szkolnej groził zawaleniem się sufit; nauka odbywała się pod strachem, toteż w dniu 5 stycznia r.b. musiano sufit ten stemplować, a następnie podciągnięto pod belki sosnowe belkę żelazną, co spowodowało wydatek około tysiąca złotych. Obecnie jest zrywana podłoga w jednej sali, którą zupełnie zjadł grzyb, a który opanował już prawie cały budynek szkolny, i znowu niepotrzebny wydatek około tysiąca złotych. Oto smutny obraz radosnej twórczości sanacyjnych rządów wójta gminy Kasprzaka i sekretarza Pielata. A teraz zapytanie pod adresem czynników miarodajnych. Czy budynek opanowany przez grzyb jest odpowiedni na szkołę, w której mają być wychowywane młode pokolenia na zdrowych obywateli? I czy grzyb nie wpływa ujemnie na zdrowie dzieci i nauczycieli? Czy władze nadzorcze mogą patrzeć obojętnie na taką gospodarkę, która prowadzi mieszkańców gminy do ruiny materialnej i czy dosięgnie ręka sprawiedliwości tych co zawinili? Kto pokryje straty, które ponosi gmina wskutek „tandeckiej” budowy? Ta budowa to zaledwie jeden kwiatek z bukietu radosnej twórczości wójta Kasprzaka i sekretarza Pielata. Może tą drogą o tej radosnej twórczości dowie się pan Minister Spraw Wewnętrznych i przez specjalnie delegowanego urzędnika zbada gospodarkę w gminie Sobienie-Jeziory, i o co dalej idzie, położy kres szafowaniu groszem publicznym, nieprzestrzeganiu ustaw i zarządzeń władz centralnych przez wspomnianych urzędników, którym zdaje się, że gmina, to ich folwark. Gminiak